Wkrótce Noc Perseid 2021

ESO Peresid 2010 A

Już czwartkowej nocy, z 12 na 13 sierpnia, ponownie będziemy mogli podziwiać największe astronomiczne wydarzenie lata. Ziemia przejdzie przez najgęstszy obszar pyłu rozsianego przez kometę Swift-Tuttle. Drobne cząstki skał i lodu wpadając w naszą atmosferę każdego roku tworzą rój meteorów, nazywany przez nas Perseidami. Przez dwie noce możemy zobaczyć nawet do 100 meteorów w ciągu godziny.

Wszystkie roje meteorów są związane z jakąś kometą, choć czasem też z jedną z planetoid. Kometa Swift-Tuttle jest całkiem sporym obiektem. Jej jądro ma prawie 30 km średnicy i powraca w nasze okolice co 133 lata. Może ona także zbliżyć się do Ziemi na astronomicznie niewielką odległość, „zaledwie” 130 000 km. Jest to oczywiście dla nas odległość całkowicie bezpieczna i przez najbliższe kilka tysięcy lat ta kometa na pewno nie będzie żadnym zagrożeniem dla naszej planety. Dwa kolejne bliskie spotkania wypadną w 3044 i 4479 roku. W obu tych przypadkach kometa nie zbliży się do nas bardziej niż na milion kilometrów.

Znakomita większość drobin tworzących Perseidy ma rozmiary ledwie 1-2 mm. Mimo, że są naprawdę niewielkie wywołują wyraźny, jasny błysk na niebie. Poruszają się one wobec nas bowiem z prędkością aż 60 km/s. To ponad 200 tysięcy km/h, energia zderzenia z naszą atmosferą jest więc wielka. Cząstki te ulegają bardzo szybko zniszczeniu, zwykle błysk meteoru nie jest dłuższy niż sekunda. Tylko większe fragmenty, o rozmiarach kilku centymetrów wytwarzają meteory z poświatą trwającą kilka sekund.

Przy każdym przejściu blisko Słońca kometa na nowo zasiewa cząstkami swój pas pyłu. Ponieważ jej orbita podlega pewnym zaburzeniom wywołanym przez planety, głownie przez Jowisza, każdy taki nowy pas ma nieco inną orbitę wokół Słońca. W różnych latach możemy zahaczać o pasy pozostawione przy innych zbliżeniach macierzystej komety. W tym roku spodziewamy się natknąć na pas pozostawiony w 1479 roku. Był to rok, w którym Mikołaj Kopernik podczas studiów w Bolonii obserwował zakrycia Aldebarana przez Księżyc i ostatecznie przekonał się o błędności geocentrycznej wizji świata. Tego też roku Vasco da Gama rozpoczął wyprawę w poszukiwaniu morskiej drogi do Indii.

Możliwe więc, że w tego lata będziemy mogli zobaczyć więcej Perseid na niebie. Prognozy pogody dla Polski są dość dobre. Szczęśliwie nie będzie także przeszkadzał nam Księżyc, który zajdzie wkrótce po zapadnięciu zmroku. Przygotujcie więc koce lub leżaki, i w dobrym towarzystwie spędźcie choćby część tej nocy na wypatrywaniu meteorów. A na zdjęciu przykład przelotu meteoru zaobserwowany w ESO w 2010 roku.

Pierwszy rozbłysk klasy X w 25. cyklu aktywności Słońca

Rozbłysk z 3 lipca 2021 roku w lini 131 A

Pod koniec 2019 roku Słońce finalnie przeszło przez minimum swojej aktywności. Ten moment jest mocno rozmyty w czasie, gdyż nakładają się wtedy na siebie zarówno zanikające przejawy poprzedniego cyklu aktywności, jak i powoli rozbudowujące się obszary aktywne nowego. Bardzo wczesne jego oznaki pojawiły się już w 2018 roku, o czym informowaliśmy na naszej stronie. Pierwsze dobrze rozbudowane obszary aktywne pojawiły się w październiku poprzedniego roku, i choć plamy wciąż nie pojawiają się obficie, w poprzek tarczy Słońca już przemieszczają się całkiem duże obszary aktywności magnetycznej.

Ledwie tydzień temu, 2 lipca 2021r, blisko zachodniego brzegu tarczy Słońca pojawił się nowy, dość zwarty obszar magnetyczny, od razu w tzw. konfiguracji delta pozwalającej na tworzenie się w jego obszarze silnych zjawisk rozbłyskowych. Już następnego dnia w tym obszarze pojawiło się kilka rozbłysków, w tym dwa klasy M i jeden klasy X. Był to pierwszy tak silny rozbłysk nowego cyklu. Rozbłyski klasy X są najsilniejsze i dość rzadkie. W ciągu całego cyklu trwającego średnio 11 lat takich rozbłysków jest tylko kilkadziesiąt. Poprzedni tej klasy rozbłysk wydarzył się 4 lata temu. W promieniowaniu rentgenowskim ich chwilowa jasność może tysiąckrotnie przebić jasność całek korony słonecznej. Wiele instrumentów obserwujących Słońce potrafi podczas takiego rozbłysku ulec saturacji, czyli wysyceniu mierzonego sygnału. Sam impuls promieniowania rentgenowskiego wyraźnie podnosi jonizację wysokich warstw atmosfery, doprowadzając do zakłóceń w łączności radiowej. Stanowią one także czynnik ryzyka dla astronautów pracujących poza obszarem stacji.

Prognozowanie poziomu aktywności Słońca wciąż należy do zagadnień naprawdę trudnych. Zasadniczo nie spodziewamy się, aby nowy cykl miał być istotnie różny od poprzedniego. W porównaniu z poziomem aktywności z drugiej połowy XX wieku byłby to więc cykl raczej słaby. Tak wczesne pojawienie się rozbłysku klasy X może być czystym przypadkiem. Tym bardziej wymaga to od nas ciągłego monitorowania tego, co dzieje się na naszej gwieździe, do potęgi której nie należy podchodzić bez respektu.